... bo przez nawał zajęć różnego typu zaniedbałam baaardzo wiele!
Dziś przedstawiam grudniowe mitenki, które tuż po nowym roku trafiły do Malwiny. Miały być koniecznie z reniferkami, więc... co ja się ich się naprułam i napoprawiałam... chwilami chciałam rzucić je w kąt i nigdy do nich nie wracać... Strasznie ciężko się dzierga z takiej moheropodobnej nitki!
Ale - co najważniejsze - udało mi się zmęczyć do końca te niesforne mitenki, spodobały się nowej właścicielce i dobrze jej służą, co cieszy mnie niezmiernie;)
A w przygotowaniu już są kolejne - dla Galaxii. Cierpliwości! Robię co mogę! A że studiuję i jestem tuż przed sesją, z czasem stoję niesamowicie na bakier. Na szczęście zaliczeń zostało mi w tym semestrze już tyle co nic, więc mam nadzieję szybko nadrobić zaległości. Zaczynam już dziś, mimo że pora już nie wczesna;)
Pozdrawiam ciepło!
Piękne! Gratuluję samozaparcia :) Opłaciło się, bo mitenki są obłędne!
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się swoich :)Już zacieram ręce ;)