Tworzę, tworzę, tyle że ciągle coś mi w tym tworzeniu przeszkadza.
Tym razem na warsztat wzięłam szydełko, bo po sobotnim odgracaniu garderoby mam stertę swetrów do sprucia i co za tym idzie mnóstwo kolorowych włóczek do ponownego wykorzystania;) A więc tworzę... I jak z pracy wrócę to się wezmę i... chyba nie skończę, bo mnie kartka w kratkę w nagrodę do kina zabiera, z czego rada jestem niezmiernie;)
Ja bez kontaktu z ludźmi różnymi fioła dostaję!
A Staszka w maleńki usmarkany nosek ucałować muszę dziś koniecznie!
Muuuaaa!
P.S: Wrzucam tu mój wymarzony niegdyś dniami i nocami oraz obmyślony w każdym calu komplet "MORSKIE OPOWIEŚCI", który sprzedał się satysfakcjonująco w zeszły piątek (a którego właścicielką jest teraz zwolenniczka wszelkich niebieskości, szwagierka - Ania):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz