Ech... ostatnio dopadła mnie niemoc twórcza, stąd ta moja jakże długa nieobecność. Cóż, najpierw mega kontuzja kolana (a co za tym idzie brak możliwości normalnego przemieszczania się, chociażby z pokoju do kuchni czy łazienki, nie mówiąc już o pokonywaniu schodów!), potem choroba grypopodobna, w tzw. międzyczasie sesja egzaminacyjna, w wolnych chwilach trochę pracy projektowej... Z tego wszystkiego tak rozregulowałam sobie zegar biologiczny, że śpię do południa. Dzień w dzień! A tu trzeba się powoli nastawiać na kolejny semestr... Usprawiedliwienie przyjęte? :D
Mimo tego niedogodnego czasu dało mi się jednak zrealizować pewne zamówienie specjalne - dwie kartki urodzinowe dla dwulatków. Oj, nie lada to było wyzwanie!
Kartka nr 1: dla Gosi w cukierkowych kolorach z przewagą słodkiego różu i żyrafką mojego autorstwa (bo staram się nie używać cudzych wzorów, a że rysować lubię, mam w zanadrzu trochę tego typu własnych gotowców:) Z tego co mi wiadomo - kartka już nie istnieje, bo mała jubilatka rozebrała ją na części pierwsze pół minuty po oficjalnym wręczeniu... :D
Kartka nr 2: dla Marcela, w bardziej chłopięcym wydaniu. Te drewniane kaczątka skradły moje serce!
A w związku z tym, że zamieszczam dziś 50 (słownie: pięćdziesiąty) post, życzę sobie więcej tFUrczej weny:) i motywacji więcej! A mojemu blogowi więcej odwiedzających:P
No... to do roboty!