niedziela, 24 października 2010

kartki pożegnalne

dla dziewczyn z grupy, wyjeżdżających w tym tygodniu na wymianę do Włoch.
 Dla Pauli taka:

... a ta dla Doroty:


Do wykonania kartek użyłam: papieru marmurkowego (bo skojarzył mi się z włoskimi zabytkami), kolorowych papierów z kolekcji DCWV, samoprzylepnych perełek w kolorze różowym i białym, dwóch ćwieków... Czarne literki - embossing;) Ładnie błyszczą!
Cienkopis ze sklepu geodezyjnego o grubości 0,1 jest idealny do takich drobnych rysunków! A ponieważ nie posiadam żadnych specjalistycznych tuszy czy mazaków, o których czytam na artystycznych blogach, znów pokolorowałam je ulubionymi kredkami Conte. Fotki dziewczyn i panoramę Turynu wydrukowałam na tradycyjnej domowej plujce, więc kolory nieco przekłamane... cóż, liczy się pomysł i gest! W środku pod zdjęciem zrobiłam miejsce na życzenia powodzenia. 
Muszę jeszcze dorobić koperty do moich wytworów, bo jutro nastąpi oficjalne wręczenie;) Oby kartki się podobały, bo spędziłam nad nimi niemal cały weekend! Uff...



czwartek, 14 października 2010

igielniczka - biedronka...

... czyli strażniczka porządku w moich szyciowo-dzierganiowych szpargałach. Powstała z potrzeby zrobienia porządku z igłami, których ciągle szukam. Bo za porządkowanie nieporządku wzięłam się na poważnie! Obiecałam sobie, że do końca tego tygodnia moje biżuteryjne i cardmakingowe cuda znajdą wreszcie swoje miejsce i nie będą leżeć wszędzie i skutecznie burzyć ładu życia codziennego jak dotychczas...
Dopiero na zdjęciu zauważyłam, że od biedronki zawiewa masakrą... 


A ja... mam nagrzewnicę do embossingu! Ale fajne rzeczy można dzięki niej tworzyć! Muszę sobie tylko kupić jeszcze kilka kolorów pudrów;) Biały by się przydał, bo zima idzie... i czerwony, bo lada moment walentynki! A potem zielone, bo wiosna...;) Czas mi ostatnio zapitala jak szalony! Wydaje mi się, jakbym wczoraj obroniła tytuł licencjata, a tu już połowa października! I studiuję znów zawzięcie;)

niedziela, 10 października 2010

kolejne zamówienie i parę kartek

Wczoraj siedząc sama w domu i okupując internetowe sklepy z przeróżnymi scrapowymi cudami rzekłam sobie: "one kozie dead";) i... zamówiłam... nagrzewnicę do embossingu i tablicę do bigowania! Hurra! Teraz znów muszę się uzbroić w cierpliwość na kolejne wielkie oczekiwanie na listonosza;) A pieniądze na drzewach rosną, co nie? Hehe;)

Dwie kartki na przywitanie maleństwa. Tradycyjnie - wersja niebieska dla chłopca i różowa dla dziewczynki. Jakoś tak minimalistycznie wyszło... Pod napisem "witaj" można jeszcze dokleić imię maluszka. Koniki na biegunach rysowane cienkopisem i kolorowane kredkami Conte, co na papierze wizytówkowym z fakturą kratki dało ciekawy efekt (aparat odmawia mi posłuszeństwa, więc słabo to widać):


A tu pierwsza kartka, z której jestem RILI zadowolona;) Uniwersalna "for you" w tonacji żółtopiasokowobeżowej z dodatkiem ślicznego pasiastego papieru (z ostatnio otrzymanej paczki) i kwiatkami wydartymi ze starej książki. No i pierwszy raz użyłam tu ćwieków (super wynalazek!). Wyszło tak:


A dziś zabieram się za prace organizatorsko-porządkowe, bo bałaganiarstwo moje mnie samą doprowadza do szału, a co dopiero moich domowników... 
Życzę Wam wszystkim miłej i słonecznej niedzieli!

sobota, 9 października 2010

nareszcie!

Wczoraj przyszła paczka pełna cudów, a co za tym idzie moje poddasze zamieniło się w istne pobojowisko. Nareszcie mam tysiąc pincet kolorowych papierków, stempelki przeróżne i dodatki przecudne;) Działam zatem szalenie!

A oto moje dwie zakładki, które dzięki tej megapaczce wreszcie skończyłam (tylko chyba muszę zainwestować w bardziej precyzyjny nożyk...):


Pytanie za sto punktów: jaka to książka?: 


A dziś odkryłam w skrzynce przesyłkę od Czarownicy. Dziękuję pięknie za te wszystkie cuda!

Miłego dnia wszystkim życzę, bo pogoda taka piękna i słonko tak przecudnie przyświeca, że się po prostu nie da być smutnym, zmęczonym i do niczego;)

czwartek, 7 października 2010

w oczekiwaniu na paczkę pełną różności...

Mam tyle pomysłów w głowie, że aż mnie wykręca! A ta GÓPJA paczka nadal do mnie nie dotarła... Papierków kolorowych mi z niej potrzeba natychmiast i stempelków i ozdóbek i pierdółek...
Rozparcelowałam ostatnio mój stary katalog zaproszeń ślubnych (których robienie ręczne jest absolutnie nieopłacalne w moim regionie), poodklejałam co się dało i co się nie dało też... i został mi taki brzydki, poobdzierany, smutny album... Gruby jest, solidny i ma piękną skórzaną (chyba) okładkę w tłoczone kwiaty, więc zmarnować się nie może! Mam już na niego pomysł! Ponieważ od miesięcy nie robię i nie wywołuję sobie żadnych zdjęć, pora wreszcie to zmienić... i przy okazji twórczo się wykazać - będzie miał wówczas większą wartość;)
Zaczynam... może zaraz? Powybieram zdjęcia do wywołania (o ile jakieś posiadam;), poplanuję... porozrysowuję... pozapisuję pomysły, co by mi nie umknęły... Do roboty!

sobota, 2 października 2010

motywacyjna zakładka romantyczna

Zmotywowana kreatywnie czarownicowym kursikiem zrobiłam dziś swą pierwszą zakładkę do książki;) A ponieważ w swoich przepastnych zbiorach nie odnotowałam obecności sztywnej folii, podkleiłam papier samoprzylepną folią w kolorze czekoladowo-brązowym;)

Oto ona (zakładka owa pierwsza):

I mam pomysły na kolejne! Już wyciągam wszystkie papiery świata;)
A że pogoda była dziś cudna i słonko przygrzewało przepięknie, objechałam rowerem dookoła moje piękne jezioro;) Ależ tam cudnie! O każdej porze roku;)

piątek, 1 października 2010

nareszcie coś robię!

Nareszcie ujarzmiam moje ADHD - dziś byłam pierwszy raz na zajęciach tanecznych, podoba mi się bardzo i chcę jeszcze! Co prawda panie koło pięćdziesiątki trochę nas - młodsze dziewczyny blokują, ale grunt to się ruszać! Dziś była salsa i coś, czego się nazwać nie da (skojarzyło mi się z amerykańskimi teledyskami). Ależ fajnie! Szkoda, że zajęcia są tylko raz w tygodniu...

Wczoraj wreszcie udało mi się coś stworzyć. Oto kolejna kartka urodzinowa:


A ponieważ znów dzieje się u mnie bardzo źle i problem mam trudny, z którym muszę się uporać, jutro pewnie ruszę z produkcją cudów niewidów, bo takie dłubanie zawsze pomaga mi zebrać myśli, uspokaja i koi ból. Ech... Życie...